-Abastazja! Idź do pani Mai i zaproś ją na dzisiejsze przyjęcie- usłyszałam głos mamy.
-Jakie przyjęcie?- Spytałam w odpowiedzi.
-Niespodziankę. Zresztą, sama pójdę, wszystkiego dowiesz się wieczorem.
Nie wiedziałam, o co chodzi. Przecież nikt nie miał urodzin ani imienin. Poza tym była sobota, a mama nigdy nie robiła przyjęć w sobotę. Twierdziła, że to wbrew jej rodzinnej tradycji. Co do taty… cóż, nigdy go nie widziałam, a mama nie chciała o nim rozmawiać. Zresztą, chyba byłam bardziej podobna do niego, bo z mamą wspólnych cech wyglądu nie miałyśmy. Ona była niską lekko zaokrągloną blondynką, a ja wysoką, szczupłą nastolatką o fioletowych włosach. Ona miała jasnobłękitne oczy, a ja ciemnobrązowe. Ona miała pyzatą twarz, a ja podłużną, o ostrych kształtach z wysokimi kośćmi policzkowymi. Charaktery też miałyśmy sprzeczne. Ona surowa, zbyt pewna siebie dorosła z nietypowym poczuciem humoru. A ja… no cóż, narwana, szalona, impulsywna, pełna energii, potrafiąca zachować zimną krew. Przynajmniej tak mi się zdawało.
Nagle zadzwoniła moja komórka. To Robert, mój najlepszy przyjaciel. Odebrałam.
-Cześć Anas! To prawda, że dziś u Ciebie jest jakieś przyjęcie?
-Tak. Przed chwilą się o nim dowiedziałam. Skąd wiesz?
-Twoja mama przed chwilą do dzwoniła do mojej, by nas zaprosić.
-Przyjdziesz?- Modliłam się, żeby tak. Robert zawsze mnie podnosił na duchu.
-Oczywiście! Przecież nie mógłbym ominąć takiej okazji.
-Okazji, na co?- Zaczęłam się z nim przekomażać.
-Och… choćby tego by poodrywać dziewczyny, zabawić się…- Zaczął się śmiać. Wiedziałam, że ze żartuje. Nie interesował się byle jakimi laleczkami. Zbyt długo się przyjaźniliśmy, żebym o tym nie wiedziała. Też się roześmiałam. W zasadzie, jeśli miał się pojawić Robert, to mogłam być spokojna. Jakby było nudno, to wymkniemy się do mojego pokoju tam pogadamy, posłuchamy muzyki…
-Muszę kończyć. Do zobaczenia wieczorem- powiedział mi na pożegnanie i się rozłączył.
Gdy tylko mama wróciła do domu, zaczęłam ją zasypywać pytaniami, na które odpowiedziała, że zobaczę wieczorem i dodała, że mam ubrać się elegancko. To był ciężki dzień.
Gdy o dziewiętnastej zadzwonił dzwonek do drzwi, już byłam ubrana w elegancką, czarną, obcisłą suknię. Pobiegłam otworzyć. Za drzwiami stastał Robert, z swoimi rodzicami. Grzecznie się przywitałam, z nimi, a gdy odeszli, uściskaliśmy się. Dawno się nie widzieliśmy. Potem on poszedł do salonu, a ja przyjmowałam następnych gości. Gdy przyszli już wszyscy poszłam za wszystkimi, by pomagać mamie i zabawiać gości. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. ‘Kto to może być’ pomyślałam i pobiegłam otworzyć. Za drzwiami stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z włosami o podobnym kolorze do moich. Na sobie miał garnitur, a oczy miał schowane za czarnymi okularami.
-Witaj Anastazjo- powiedział.
-Kim pan jest?- spytałam. Nie wiedziałam skąd zna moje imię. W tym momencie pojawiła się mama.
-Spóźniłeś się- powiedziała do obcego i go wpuściła.
To pirwsza część mojego opowiadania. Następną wkleję w najbliższym czasie.