Walczące dziecko półelfie z człowieka
Pokona tego co zasiał zło,
Lecz ceną za to będzie coś cennego,
Cennego też coś zdobędzie.
Całe życie dziecka tego się odmieni,
Wszystko straci, lecz odzyska,
Śmierć zbierze krwawe żniwo,
A ono życie wniesie.
Przepowiednia mówi o Anastazji, o czym wszystkie pół elfy wiedzą, ponieważ jej imię w ich języku oznacza życie. Imiona półelfów, nie są nadawane przez ich rodziców.
Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 26 lipca 2011
Sen I
Było ciemno. Nagle słychać czyjś krzyk, krzyk kobiety. Potem upiorny śmiech, śmiech człowieka cieszącego się z cudzego cierpienia. Wokół ciemny las, w którym znajduje się Anastazja. Las jest martwy, nie ma w nim życia. Anastazja stoi przy jednym z drzew, jest przerażona. Nagle w mgnieniu oka wyjmuje zza pasa sztylet. Wyskakując zza drzewa i biegnie w kierunku, z którego dochodzi krzyk. Biegnie z niewiarygodną prędkością.
Do krzyku kobiety dołączają inne: kobiet, mężczyzn i dzieci. Anastazja, mimo iż wydaje się to niemożliwe przyspiesza jeszcze bardziej. W oddali widzi już blask ognia. Nagle wypada na polanę i wszystko się urywa.
Darek usiadł na łóżku. Wiedział, że przez sen czytał w umyśle Anastazji i zrozumiał, że jej sen t jej przyszłość. Znał przepowiednię, więc wiedział, kim ma być jego córka, lecz mimo wszystko miał nadzieję, że to nie prawda. Nie chciał tego, nie chciał, żeby musiała być skazana na taką przyszłość, lecz wiedział, że tego nie zmieni.
wtorek, 12 lipca 2011
Rozdział 8
Godzinę później siedzieliśmy w pociągu i jechaliśmy przez jakieś pola. Nie znałam tej okolicy, zresztą nigdy nie byłam poza miastem, nie było nas stać z mamą na podróże. Nie wiedziałam, gdzie jedziemy, ani w jakim kierunku. Milczeliśmy. Cisza była przygnębiająca, więc w końcu postanowiłam ją przerwać:
-Dokąd jedziemy?- spytałam.
-Do Araki, stolicy naszego ludu- odpowiedział Darek.- Ty znasz to miejsce jako Grunwald.
Zdziwiła mnie ta odpowiedź. Z tego co słyszałam, Grunwald był małą wsią, zresztą nawet nie dało się go znaleźć na Gogle earth. A jednak, było tam coś więcej, coś o czym żaden człowiek nie wiedział.
* * *
Po 10 godzinach, wysiedliśmy na jakiejś małej stacji. Gdy z niej wyszliśmy zobaczyłam błotnistą drogę, pola i kilka pagórków. Stałam przed wejściem, zastanawiając się czy to jakiś żart, lecz gdy zobaczyłam twarze moich towarzyszy, zrozumiałam że to wszystko tak na poważnie.
Z plecakami na plecach ruszyliśmy gęsiego, najpierw Darek, potem ja, a na końcu Robert. Po jakiejś godzinie marszu na horyzoncie zobaczyliśmy las.
- Zaczyna się zmierzchać- zauważył Robert.
Faktycznie słońce już prawie całkowicie zaszło. Dopiero teraz to zauważyłam, ku własnemu zdziwieniu.
- A więc rozbijamy obóz- odpowiedział Darek, nawet na nas nie patrząc, zszedł na prawe pobocze i zrzucił plecak na ziemie, po czym wyjął z niego suszone owoce. Usiadłam obok niego, a on podał mi drugi pojemnik z owocami. Nie uszło mojej uwadze to, że Robert nie jadł z nami. Siedział przy drodze i obserwował.
- Prześpimy się pod gołym niebem- powiedział mój ojciec.- Nie będziemy też trzymać wart. To nie ma sensu.
Zgodziliśmy się z nim, po czym ułożyłam się do snu. Usłyszałam, że Darek robi to samo. Robert oczywiście nie kładł się spać, nie potrzebował snu.
* * *
Następnego ranka zjedliśmy lekkie śniadanie i ruszyliśmy dalej. Po kilku godzinach doszliśmy do skraju lasu. Gdy doszliśmy do linii pierwszych drzew, wyszedł ku nam jakiś starzec. Miał długą, siwą brodę i włosy. Na sobie miał długą tunikę w odcieniu ciemnej zieleni.
- Witaj Darn’t- powitał Darka. Miał głęboki, przyjemny głos.- Widzę, że udało ci się przyprowadzić Anetr i Rostosa- powiedział, patrząc w naszym kierunku. Domyśliłam się, że mówi o nas, ale nie wiedziałam, dlaczego nas tak nazywa.
- Witaj Errat- powitał go Darek, po czym zwrócił się do nas:
-Witajcie w Arace!
Subskrybuj:
Posty (Atom)