Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 października 2011

Rozdział 11

   Do Anastazji po chwili dotarły słowa przybysza. "Braciszku?" Pomyślała z nadzieją, że Darek ją usłyszy.
   - Anastazjo, pozwól, że przedstawię ci mojego brata bliźniaka, Afagn'a. Czyli inaczej, Alana- odezwał się Darek. Anastazja widziała w jego oczach źle skrywene złość i niepokój i zrozumiała, że coś jest nie tak. Zaczynała ufać własnemu ojcu. Odrazu odepchnęła od siebie uczucia, które wywołał u niej widok Alana.
   - Miło mi- powiedziała, opanowanym, neutralnym tonem.
   - Mnie także miło cię poznać, Anetr. Darku- zwrócił się do brata.- Dlaczego mówisz do nie imieniem humani?
   - Bo tak wolę- odpowiedziała za ojca Anastazja.- Przyzwyczaiłam się do tego imienia i chcę, żeby mnie tak nazywano- dodała, pewnym. lecz opanowanym głosem.
   Alan roześmiał się z jej słów, po czym odwrócił się i odszedł. Anastazja zamknęła drzwi i poszła do kuchni, a za nią Darek. Usiadła przy stole i nie ukrywając, że jest zainteresowana sytuacją wybuchła:
   - Czemu nie powiedziałeś mi, że masz brata? Kim on jest? Dlaczego jest taki dziwny? I czemu się nie lubicie?
   - No cóż...- odpowiedział spokojnie półelf.- Miałem ci dziś o tym powiedzeć. Jeśli chodzi o to, kim jest... to w naszym społeczeństwie nikim, lecz często znika, nikt nie wie gdzie. Co do dziwności, to zawsze taki był, niektórzy twierdzą, że jest szalony. A co do naszych uczuć wobec siebie... no cóż. To długa historia.
   - A gzdzieś się śpieszymy?- zdziwiła się Anetr.
   -No dobra. Nie śpieszymy się, więc ci opowiem. Ja jestem starszy od Afagna o piętnaście minut. A u nas, tak jak u ludzi, ważniejsze jest starsze dziecko. Więc to ja jestem spadkobiercą naszego rodu, a po mnie jesteś ty. Tylko, że mój brat ma mi to za złe. Gdy mieliśmy po 15 lat, próbował mnie zastrzelić na polowaniu. Dwa lata później dźgnął mnie norzem, na szczęście obroniłem się i nóż wbil się w ramię, a nie w serce. A gdy dowiedział się, że mam córkę chciał się dostać do was i zabić ciebie. Chroniłem was przez te wszystkie lata, a teraz to będzie jeszcze trudniejsze, więc będę miał do ciebię prośbę, nie wychodź nigdzie sama, najlepiej jak gdzieś idziesz, to chodź ze mną, Robertem lub za jakiś czas z znajomymi z tąd. I ostrożnie dobieraj przyjaciół.
   -Dobrze- szepneła Anastazja. Zrozumiała, że znajduje się w dużym niebezpieczeństwie.

piątek, 7 października 2011

Rozdział 10

   Anastazja siedziała, w zamyśleniu spożywając śniadanie. Czuła nie swojo i wiedziała jedno: cokolwiek musiała zrobić, musiała w tym wytrwać do końca. Krzyki ze snu ciągle brzmiały w jej głowie. Chciałaby wszystko powiedzieć Robertowi... ale czy mogła? Spojrzała pytająco na Darka, wiedziała, że nie musi wypowiadać swojego pytania na głos.
   - Wolałbym, żeby narazie ten sen został tylko między nami. Tak będzie bezpieczniej.
   - Dobrze... Mam tylko jedno pytanie: kiedy tego wszystkiego się dowiem?
   - Podczas święta zejścia- odpowiedział Darek, a widząc, że córka chce zadać kolejne pytanie wytłumaczył:
   - Święto ejścia trwa przez tydzień. Podczas tego święta schodzą duchy naszych przodków, możemy z nimi porozmawiać, poznać ich... Podczas tego święta poznasz swojego dziadka, jest on... ciekawą osobą.
   -Czyli jaką?- weszła mu w słowo Anastazja.
   - No cóż...- speszył się Darek.- ma on dość specyficzne poglądy i dość nietypowe teorie. Pamiętam, że jak zabierał mnie od mojej matki, to pierwsze pytanie, które mi zadał brzmiało: Jak będziesz dorosły, to będziesz chciał mieć syna, czy córkę? Wiesz co odpowiedziałem?- spytał spoglądając na Anastazję, która powstrzymywała się, żeby nie ryknąć śmiechem.- Powiedziałem, że córkę, a on na to, że przynajmniej tyle ze mnie ma. Nie rozumiałem wtedy tego, ale teraz już rozumiem. Chodziło mu o to, że- przerwało mu pukanie do drzwi. Anastazja wstała, żeby otworzyć, ale on złapał ją za nadgarstek i sam wstał, podchodząc do drzwi. Po droe nagle w jego dłoni pojawił się sztylet. ' Skąd on go wyjął' przemknęło przez myśl dziewczynie. W tym czasie Darek ostrożnie uchylił drzwi, a to co za nimi stało, zbiło Anastazję z nóg, Za drzwiami stał chłopak o ostrychrysach, długich, blond włosach i błękitnych oczach. Na sobie miał zieloną tunikę i takie same leginsy. Przez ramię miał przewieszony łuk. Odezwał się głębokim, pociągającym głosem do Darka:
   - Witaj braciszku.



~~~~~~~

Ciąg dalszy jak znajdę czas ;)