Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 3 kwietnia 2011

Rozdział 2

   Spojrzałam pytająco na mamę, a ona pokręciła głową. Nie wiedziałam co jest grane. Poszłam do salonu, a za mną mama i ten obcy. Od razu wtopiłam się w tłum by znaleźć Roberta. Musiałam z nim porozmawiać, byłam przerażona. Gdy go znalazłam stał sam przy ścianie. Gdy mnie zauważył, rozpoznał po mojej minie, że coś jest nie tak.
   - Co się stało?- spytał.
   - Chodź do mnie, to Ci powiem- wykrztusiłam z siebie.
   Poszliśmy na górę do mojego pokoju. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, Robert nie wytrzymał:
  - Anas, co jest?
  - Przed chwilą przyszedł jakiś facet… W zasadzie wygląda jak młody biznesman. Tylko, że ja w ogóle go nie znam, a on wie jak mam na imię… I jego wygląd…- byłam przerażona.
   -Zakochałaś się?- Robert nie rozumiał o co mi chodzi.
   -Nie… on miał włosy identyczne do moich… sylwetkę też… Boję się- wykrztusiłam z siebie.
   - A jakie miał oczy?
   - Nie wiem. Miał czarne okulary.
   Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam i ujrzałam za nimi ów nieznajomego. Był sam.
   -Słucham.- powiedziałam to bezbarwnym głosem.
   - Daj spokój Anastazjo. Chyba wiesz kim jestem- odpowiedział biznesman.
   - Niestety, rozczaruję pana: nie wiem kim pan jest.
   Wtedy za mną staną Robert. Dotknął mojego ramienia, żeby mnie uspokoić. Wiedział, że nie należę do osób cierpliwych. Nie uszło to uwadze obcego.
   -Kim pan jest?- spytałam tym razem trochę spokojniejszym tonem.
   - A więc mama Ci nic nie mówiła?- zdziwił się mój rozmówca.- No cóż… Możesz do mnie mówić po prostu Darek. A o tym kim jestem, będzie lepiej, żeby powiedziała Ci matka- po wypowiedzeniu tych słów poszedł na dół do salonu.
   Zamknęłam drzwi i spojrzałam Robertowi w oczy. Wyglądał jakby chciał mi coś powiedzieć, ale nie był pewien, jak to zrobić. Zaczęło mnie to irytować, coś mi nie pasowało w tym Darku. W końcu mój przyjaciel odezwał się:
   - Jesteście strasznie podobni do siebie. Ale… przecież ty nie masz brata… A twój ojciec… Właśnie, nigdy mi nie mówiłaś o swoim tacie.
   - Bo nawet nie wiem jak miał na imię kim był… Mama nie chce o nim mi nic mówić, a ja nie mam nikogo, kto mógłby coś o nim wiedzieć. Nigdy go nie było, nie pomagał nam… W zasadzie nie wiem, czy on w ogóle żyje… Nic o nim nie wiem.
   Robert spojrzał na mnie współczująco. Zauważyłam, że mam łzy w oczach. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam z powrotem panować nad sobą. Uśmiechnęłam się do mojego towarzysza, po czym pokręciłam głową:
   - To nie możliwe, żeby Darek był moim ojcem. Czemu miałby się zacząć nami interesować?
   -Masz rację, po prostu zbieg okoliczności, z tym wyglądem. Możliwe, że to jakiś znajomy twojej mamy, a ona zapomniała Ci o nim powiedzieć.
   Przytaknęłam. Potem razem wyszliśmy z mojego pokoju i poszliśmy na dół. Gdy się tam pojawiliśmy, moja mama zaczynała swoje przemówienie. Właściwie nie interesowało mnie ono, póki nie zaczęła mówić o Darku:
   -Witam także tutaj Darka- zaczęła.- Jest on moim dawnym… znajomym. Dawno się nie widzieliśmy, ale ostatni idąc na targ, spotkałam go i zaprosiłam na dzisiejsze przyjęcie- coś mi się nie podobało. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, a na pewno nie był szkolnym kolegom mamy, był za młody.
   Po przemówieniu mama poprosiła mnie, żebym poszła z nią do kuchni:
   - Anastazjo… Na przemówieniu nazwałam Darka dawnym znajomym… ale on nie jest zwykły znajomym…- urwała na chwilę. Od początku tej rozmowy unikała mojego wzroku, co mi się nie podobało.- Anas… Darek jest… on jest twoim tatą.
   Nie umiałam uwierzyć w jej słowa. Całe czternaście lat swojego życia nie miałam go, a teraz nagle pojawia się jakiś dwudziesto paro latek, który ma być moim ojcem?! Nie… to było nie możliwe, był za młody:
   - Jakim cudem…- powiedziałam.- Przecież on może ma trochę ponad dwadzieścia lat! Jest za młody.
   - Anastazjo, tak Ci się tylko wydaje… jak ochłoniesz wytłumaczę Ci…
   Nie zdążyła dokończyć. Wybiegłam z kuchni, przebiegłam przez tłum gości. Słyszałam Roberta wołającego mnie, ale nie zatrzymałam się. W końcu wpadłam do swojego pokoju, zatrzaskując drzwi, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do mojego pokoju i poczułam jak siada koło mnie, na moim łóżku. Poczułam dłoń tej osoby na moim ramieniu i usłyszałam znajomy głos Roberta:
   -Co się stało?
   W odpowiedzi pokręciła głową, usiadłam i zarzuciłam mu ręce na szyję. Nie chciałam przyjąć do siebie informacji, które mama przekazała mi chwilę wcześniej.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajne:)
    Zansz mnie i wiesz że w momecie gdy ona zarzuciła mu ręce na szyje ja bym napisała że on ją pocałował i dalej bym rozwijała ich historię ale i tak bardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń